Witajcie
Czas zabrać się za elementy skorodowane w mercedesie:
Na początek skorodowane drzwi. Tak zdaje sobie sprawę że można wymienić jednak cena za drzwi jest spora a te można łatwo naprawić wspawuje grube kątowniki, blacha w mercu jest gruba więc to czysta formalność:
Resztę korozji piaskuje i wiercę otwory na listwy ozdobne wg wzoru:
Klapa tył miała więcej szczęścia i po piaskowaniu wstawiam tylko reperaturki z blach gdzie powstały dziury po tablicach rejestracyjnych:
Tak przygotowane elementy pokrywam podkładem epoksydowym primapur który jest grubopowłokowy a po kilku godzinach można go kryć mokre w mokre przez parę dni:
Błotniki kupiliśmy zamienniki wysokiej jakości ale fakt że przyszły bez opakowań, porysowane a kataforeza była tak parszywa że zdzieram je do gołej blachy maszynką o skoku 5.0 papierem p150:
Wszystko pokrywam obustronnie podkładem epoksydowym i mokre w mokre podkładem akrylowym roberlo grip:
Maska w prawdzie była o dziwo bez wgniotek jednak zaczęła korodować w obszarze grilla. Od wewnątrz jest pełno starego kleju i gąbki który usuwam maszyną a trudnodostępne miejsca piaskuje. Tak przygotowana maska zostaje zabezpieczona podkładem epoksydowym i podkładem akrylowym:
Drzwi zdzieram do gołej blachy pod listwami by mieć pewność że nie ma tam korozji. a kolejny powód to krytyczne podłoże które nikt nie matowił wielokrotnie:
Wnęki drzwi szlifuje i piaskuje bo wszystko odpada płatami a to najszybsza metoda na pozbycie się problemu:
Szyberdach ma liczne ogniska korozji, a szpachla pęka wiec oczyszczam go do gołej blachy i podobnie zabezpieczam:
Lusterka po demontażu szkła też traktuje korundem i zgodnie ze sztuką napraw PZP i podkład akrylowy:
Nadszedł czas demontażu chromów i wycinki szyb:
Szyba tył jest klejona ale jest ze zwykłego szkła jak szklanka więc trzeba uważać żeby się nie pokaleczyć.
Szyba się tak kruszy że jej resztki zostają i muszę je wycinać nożykiem:
Szyba przednia praktycznie trzymała się na korozji. A klej był gruby na 2cm więc nic dziwnego że choć była nowa to pękła:
Nadkola tył odbudowuje ze szpachli carbon cienkimi warstwami. Staram się odtworzyć fabryczne przetłoczenia pomagając sobie cyrklem blacharskim:
Po względnie uzyskanym kształcie pokrywam szpachlówkę podkładem epoksydowym i zostawiam na pewien czas żeby wszystko siadło i potem będę korygował:
Obramowanie szyby czołowej to dramat ale oklejam wnętrze i piaskuje. Prawy słupek musiał mocno oberwać bo jest potężna wgniotka na której pęka już kit:
Procedura ta sama co zwykle piach, epoksyd, szpachla carbon, epoksyd i podkład akrylowy i lecimy dalej:
Zderzaki i plastiki po dokładnym umyciu detergentem i dorobieniu nowych mocowań zostają obdarte do gołego plastiku i zajmie się nimi mój kolega 🙂
Dach zostaje miejscami podszapchlowany i wszystko zostaje oklejone pod podkładowanie auta:
Auto zostaje na kilka dni w podkładzie żeby miał czas dobrze usiąść. Na szczęście to środek lata więc wszystko schnie bardzo sprawnie. W celu dokładnej obróbki stosuje puder kontrolny i szlifuje p500 z hebla i p500 na podkładce zmiękczającej maszynowo:
Wnęki drzwi klapy maski i auta pokrywam bazą i bezbarwnym. Błotniki, drzwi i maska z klapą zostają wstępnie skręcone a auto dokładnie oklejone. Auto o własnych siłach musi wjechać na lawetę a potem do kabiny lakierniczej w której dokończę swoje dzieło:
Pogoda niestety nie dopisała. auto bardzo zmoknęło nim wjechało na lawetę, pomimo tego że przykryliśmy je plandeką podczas transportu. Podczas wjazdu do kabiny też bardzo padało. Po wjeździe do kabiny szybko osuszamy auto ręcznikami papierowymi a następnie zmywaczem wodnym który skutecznie usunie ślady kamieniu z wody i wszelkie ślady organiczne:
Auto wygrzewamy w kabinie przez około 40 minut. Potem poprawianie oklejania, odtłuszczanie ściąganie brudu ściereczką antystatyczną i rozładowanie ładunków pistoletem antystatycznym:
Niestety miejsca które pokrywałem bazą wcześniej zaczynają się gryźć przez co trzeba je przeszlifować gąbką i wypruszyć delikatnie. Potem robię zaciek bazą i znów trzeba go przeszlifować papierkiem wodnym:
Po nałożeniu dwóch warstw bazy ścieram ściereczką pył i ponownie używam pistolet antystatyczny. Baza baslack a bezbarwny również baslack:
Z błędów które popełniłem to kropelka potu kapnęła mi z maski ale ją zdmuchnąłem, zaciek na błotniku ale to już się poprawi w garażu:
Na drugi raz do takiej całościówki użyłbym rozcieńczalnika slow bo standard za szybko schnie i nim kończyłem lakierowanie dach i maska już nie pochłaniał odkurzu:
Efekt jest zadowalający wszystko pięknie błyszczy a lakierowanie w takich warunkach to czysta przyjemność, no może poza gorącem:
Po wygrzaniu samochodu w kabinie auto wraca do garażu gdzie będzie zbrojone:
W międzyczasie plastiki zostają polakierowane w satynowy kolor pokryte bezbarwnym matowym wg katalogu mercedesa. a dokładki zderzaków lakierem strukturalnym mipa:
Najbardziej stresujący moment czyli wklejanie szyb. nowe przyssawki neo zdały egzamin:
Po pół roku Mercedes w końcu jest złożony i gotowy do wyjazdu na słoneczko 🙂
Auto wymaga jeszcze wiele troski aby odzyskać dawną świetność ale prezentuje się dumnie i odzyskało dawny majestat:)
Dziękuje jeśli dotrwaliście do tej wyczerpującej naprawy youngtimera:
Kropla potu 🙂 skąd ja to znam , staramy się ile da a zawsze coś , to tak jak ja pupą zahaczę albo wężem i coś się spierniczy 🙂
No muszę przyznać że im więcej się robi tym częściej coś się odwali😁 ale jesteśmy ludźmi nie robotami