Witam serdecznie. Dziś postaram się opisać jak wykonałem odnowę lakieru w mojej mocno sfatygowanej Astrze G.
Lakier jest dosyć mocno zniszczony. Dopomogłem mu też myjąc go raz na myjni ze szczotkami- nie polecam tego nikomu. Z dachu zaczął schodzić bezbarwny,maska miała zagięcie po spotkaniu z sarną, lewe drzwi złapała poważna korozja od rantu drzwi, tylne nadkola skorodowane, lewy błotnik zagięcie i korozja, tylna klapa skordowana, tylni zderzak łuszczy się lakier i ma kilka wgniotek. Poza tym drobne wgniotki rysy i tym podobne uszkodzenia wynikające z eksploatacji które wymienię przy okazji.
Auto fabrycznie było polakierowane kolorem junglee green czyli perłowy ciemnozielony.Ja natomiast postanowiłem je polakierować na lakier czarny mat który wyszedł znaczniej taniej i bardzo mi się podobał i był poniekąd dla mnie wyzwaniem.
Auto przed naprawą:
Jako że autem poruszam na co dzień. Zacząłem w pierwszej kolejności rozglądać się za elementami które będę musiał wymienić więc tak maska było nie opłacalna do naprawy kupiłem w niemal idealnym stanie na szrocie podobnie jak lewy błotnik, tylni zderzak oraz lewe drzwi które były bez korozji.
Błotnik zarówno lewy jak i prawy posiadał drobne ogniska korozji od kamyczków wewnątrz jak i zewnątrz rozszlifowałem je i zabezpieczyłem r stopem.
Natomiast wewnętrzną część wyczyściłem do gołej blachy pokryłem epoxydem i nałożyłem polimerową masę natryskową od środka oraz na ranty która skutecznie ochroni od uszkodzeń kamyków.
Wszystkie elementy w aucie pokrywałem podkładem akrylowym novol darfiller czarny. Podkład doskonale się rozlewa nie robiąc struktury oraz łatwo się obrabia.
Niestety wszystkie drzwi miały drobne ogniska więc po oczyszczeniu zastosowałem r stop epocyd na epox szpachlę i jeszcze raz epox który nakładałem pistoletem do zaprawek. Jako że zmieniam kolor na inny wszystkie wnęki drzwi również matowię do tego celu doskonale sprawdza się czerwona włókniną na początek ze zmywaczem do silikonu potem z pastą matującą która znacząco ułatwia robotę. następnie wszystko szło w podkład.
Maska pomimo idealnego stanu po umyciu zmywaczem silikonowym ujawniła niestety drobne odpryski które należycie zabezpieczyłem i zaszpachlowałem
Klapa tylna była w fatalnym stanie ale że akurat nie udało się dorwać zdrowej pospawałem w niej dziury zabezpieczyłem ją antykorozyjnie i podszpachlowałem.
Następnie nałożyłem na nią epoxyd i mokro na mokro podkład poliestrowy i po obróbce ponownie expoxyd i podkład akrylowy mokre na mokre i w ten sposób klapa została również przygotowana pod lakier.
Elementy typu listwy ozdobne drzwi nakładki na progi oraz różne plastiki ozdobne bądź lusterka lakierowałem osobno ponieważ należy postępować z nimi inaczej. Zacząłem od porządnego wymycia ich aktywną pianą po osuszeniu matowiłem je maszynowo bądź włókniną czerwoną.
Przecierki bądź surowe plastiki pokrywałem najpierw podkładem nadającym do plastików w sprayu app- ma znakomity podkład ma super atomizer z szerokim strumieniem. Po ok 15 minutach nałożyłem na nie podkład w wersji mokre na mokre z dodatkiem plastyfikatora i po ok 20 minutach lakier wierzchni żeby nie marnować czasu na dodatkowe matowanie.
Zderzak pozornie wyglądał dobrze jednak podczas matowienia ujawniło się kilka pęknięć które pospawałem spawarką do plastiku w dodatku wcześniejszy malarz był zbyt leniwy i nie raczył zmatowić dokładnie zakamarków na kratki i halogeny i tych miejscach wszystko schodziło płatami ale po ciężkich trudach udało się to rozszlifować.
Żeby nie tracić czasu zderzak też lakierowałem metodą mokre na mokre.
Używany zderzak tylni też nie okazał się perełką miał pęknięcie które zaspawałem a wszelkie uszkodzenia pod szpachlowałem szapachlą do plastików.
Jego niestety już nie udało się lakierować mokre na mokre 🙁
Kolejny etap to naprawa dachu: Bezbarwny zaczął schodzić płatami, pozbyłem się go szlifierką oscylacyjna zdzierając go do podkładu.
Po czym pokryłem go epoxydem i mokre na mokre nałożyłem podkład akrylowy po czym po zmatowieniu również dach gotowy był do lakierowania.
Progi w prawdzie były wymieniane dwa lata temu jednak nie dawał mi spokoju ten baranek na nich, więc zdarłem go z pomocą opalarki i po dokładnym wymyciu pokryłem epoxydem i metodą mokre na mokre pokryłem go masą hybrydową sikaflex
Reperaturki tylne po cynowaniu odczekałem ok dwa tygodnie aby cyna oddałą swoją chemię i po dokładnym wymyciu delikatnie pokryłem epoxydem
Następnie delikatnie pod szpachlowałem zakryłem to epoxydem i mokro na mokro podkład poliestrowy który po obróbce pokryłem epoxydem i podkładem akrylowym mokre na mokre i w ten sposób przygotowałem je do lakierowania a resztę wnęk ponieważ były w dobrym stanie zmatowiłem włókniną szarą z pastą matującą.
Pas przedni również lakierowałem żeby nie było obciachu przy otwieraniu maski. Zmatowiłem go włókniną szarą z odrobiną pasty matującej i na to od razu lakier wierzchni i zrobione.
Korzystając z tego że lampy tylne były na wierzchu postanowiłem je lekko przyciemnić dodając odrobinę czarnej bazy. Dodam że 3 lata temu je lakierowałem samym bezbarwnym i był w nienagannym czasie więc sądząc po próbie czasu ta metoda jest bardzo trwała i skuteczna.
Ze względu na mało wydajny kompresor ograniczone miejsce i mało wydajny wentylator naprawę dzieliłem na etapy najpierw polakierowałem elementy demontowane: następnie dach po czym samo nadwozie najpierw jedną potem drugą stronę. Samochód polakierowałem lakierem akrylowym troton na 3 warstwy pistoletem sagola evo 3300gto. Dodam że lakier świetnie się rozlewa nie pozostawia struktury i dosyć ciężko nim zrobi zaciek jednak ma słabe krycie więc idzie go sporo ja materiał w pistolecie miałem na full. Oczywiście składając wszystkie elementy gdzie tylko się dało napuściłem wosk drzwi klapy i maski zapewni to długoletnią ochronę przed korozją.
A oto efekty mojej wielogodzinnej pracy:
Astra po mimo swojego wieku dzięki nowemu lakierowi odzyskała dobry wygląd i będzie cieszyć przez długie lata pozdrawiam.
no i super , fajny opis , gratuluje roboty