Tylne drzwi naszej naprawianej Fiesty odniosły takie uszkodzenia, że ich naprawa nie ma większego sensu. Decyzja padła na zakup używki w kolorze, ale niestety pech chciał, że w tym czasie nie było takich ofert. Zakupione na popularnym serwisie aukcyjnym drzwi okazały się być w kiepskim stanie. Nauczka by nie kupować elementów z opisem „stan jak na zdjęciu”. Bo faktycznie na zdjęciu drzwi wyglądały świetnie bez śladów uszkodzeń tyle, że srebrne, co z dwojga złego było dobrym tłem widmowym pod przyszły czerwony kolor. Po odebraniu przesyłki wyglądały już tak 🙂
Sporo korozji punktowej do usunięcia i mała wgniota u góry do ogarnięcia. Po zdemontowaniu plastikowych mocowań uszczelki, zawiasów, ogranicznika i paru innych dupereli. Dokładnie umyłem drzwi karcherem z zewnątrz i w środku.
Następnie matowałem tylną część drzwi i ramkę szyby włóknina szarą z dodatkiem CIF’a na mokro. Oczywiście nie matowałem drzwi od środka tylko z zewnątrz gdzie jest stary srebrny lakier. po tym przygotowaniu całe drzwi osuszyłem sprężonym powietrzem i odtłuściłem. Tym sposobem cały tył drzwi i ramkę mam gotową do aplikacji nowego lakieru bazowego i bezbarwnego. Pozostał teraz przód drzwi, czyli całe poszycie.
Przed zabawą z korozją pozostał jeszcze do usunięcia klej po listwie. Usuwam go krążkiem gumowym na wiertarce. Idzie nim całkiem sprawnie tyle, że zamiast kleju pozostawał żółty ślad po gumie :/ Ten ślad szybko usunąłem rozpuszczalnikiem nitro na szmatce i po problemie…
Wreszcie mogłem wziąć się za korozję, która już dość intensywnie buszowała na dole drzwi. Praktycznie do połowy drzwi były punktowe ogniska korozji pod lakierem, które usuwałem tarczą RS na wiertarce i rozszlifowałem szlifierką oscylacyjną z P100 do czystej blachy. Następnie zabrałem się za wyklepanie tej wgnioty u góry drzwi i małe szpachlowanie tego miejsca. Na koniec całość poszycia szlifowałem P240 na oscylacyjnej przygotowując powierzchnię już do podkładowania. W miejscach gdzie nie dotarłem szlifierka czyli klamka i rant, gdzie przychodzi listwa z uszczelką szyby, matuje P400 na sucho. Tak to wyglądało po kolei:
- Usuniecie korozji tarczą RS.
- Rozszlifowanie miejsc gdzie była korozja szlifierką z P100
- Klepanie wgniecenia.
- Szpachlowanie wgniecenia.
- Matowanie trudno dostępnych miejsc P400.
- Matowanie całości P240 na oscylacyjnej z przekładką.
W sytuacji, jaka ma tutaj miejsce, gdzie jest oryginalna fabryczna powłoka. Takie rozszlifowane miejsca po korozji nie trzeba szpachlować. Wystarczy je szeroko rozszlifować i pokryć później podkładem akrylowym wypełniającym. Przed podkładem akrylowym warto też dać podkład epoksydowy w celu lepszego zabezpieczenia antykorozyjnego. Po aplikacji wypełniającego podkładu akrylowego, może być widać minimalnie te rozszlifowane miejsca, ale nie trzeba się tym specjalnie przejmować, bo zostanie to skorygowane podczas szlifu podkładu pod lakier. Oczywiście warstwa podkładu musi mieć odpowiednią grubość by nie przetrzeć okolic tych dołków podczas wyrównywania powierzchni. Więcej na ten temat opiszę w 6 części relacji z naprawy Fiesty pod tytułem: Podkładowanie i przygotowania do lakierowania.
Tak wyglądają drzwi przygotowane do podkładowania:
C.D.N 😉
Witam, naprawdę świetną robotę robisz Krzysztofie i chwała Ci za to.
Dużo rzeczy się dowiedziałem z Twoich artykułów.
Pozdrawiam.
Jak zwykle temat opisany w jasny sposób.
Jeśli możesz to dodaj wpis o sprzęcie jaki używasz (en kupiony i zrobiony przez Ciebie), z pewnością jest wiele osób, także i Ja, którzy nie wiedzą o wszystkich potrzebnych narzędziach.
Pozdrawiam
Krzysiek
Poczytaj tutaj 😉
https://jaktozrobilemwgarazu.pl/jaki-kompresor-i-pistolet-kupic-do-lakierowania-garazowego/
Czekam na kolejne części. Pozdrawiam